Pies i ogrodzenie

Jestem matką samotnie wychowującą syna. Jakiś czas temu Jaś powiedział mi o jego małym marzeniu – piesku, którym mógłby się opiekować. Nie chciałam samca, bo bałam się oskarżeń o ojcostwo sąsiadów. Zwłaszcza, że nie mamy ogrodzenia. Ostatecznie dogadaliśmy się w schronisku i przywieźliśmy białą kuleczkę, mieszańca, ale niezwykle urokliwego.Jasiu nazwał suczkę Nadzieja. Dlaczego tak? Nie mam pojęcia, ale ładnie brzmiało, a i miało się wrażenie, że to piesek z misją. Wkrótce jednak pojawił się pierwszy problem. Z powodu braku ogrodzenia Nadzieja często uciekała. Z jednej takiej wyprawy przyszła z zwichniętą łapką. No i co tu zrobić? Oboje przywiązaliśmy się już do małej przyjaciółki, sami ją trenowaliśmy i bardzo nas słuchała. Ogrodzenia są jednak bardzo drogie. Jako samotna matka nie mogłam sobie na nie pozwolić. Kupiliśmy więc smycz i do pierwszego roku wyprowadzaliśmy Nadzieję na smyczy. Potem przestała uciekać. Na szczęście obyło się bez ogrodzenia, a piesek mógł zostać w domu. I dzięki Bogu!

leaderservice.pl

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułPanele drewniane
Następny artykułDobrze wyciszone wnętrza

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here